Tekst kuratorski z wystawy „Czyje głosy są słyszane?”
Wszystko, co najważniejsze, wydarzyło się poza przestrzenią tej wystawy. To zdanie dobrze odnosi się do prezentacji w galerii BWA Wrocław Główny efektów pobytów rezydencyjnych sześciu artystek, które odbyły się wiosną i latem tego roku w ramach polsko-norweskiego programu wymiany artystycznej „Czyje głosy są słyszane?”.
Artystki na moment zamieszkały w nowym otoczeniu. Stało się ono dla nich miejscem zadawania pytań, tworzenia, rozmów, emocji i wątpliwości. Był to bardzo intensywny czas, wymykający się próbom zamknięcia go w sztywnych architektonicznych i czasowych ramach wystawy. Ciężko uchwycić różnorodność wspólnych przeżyć i zdarzeń w samych powstałych w tym czasie realizacjach. Są one istotnymi, ale jednymi z wielu rezultatów procesów rozpoczętych kilka miesięcy temu. Wystawa jest natomiast tylko wariantem wielogłosowej opowieści.
Do udziału w projekcie zostały zaproszone osoby mające w swoich biografiach szereg trudnych doświadczeń, a ich artystyczne ścieżki bywały kręte. Niektóre z nich nie miały nigdy wcześniej szansy uczestnictwa w rezydencji, w natłoku codziennych spraw i zobowiązań nie znajdowały możliwości, by realizować swoje pomysły. Pobyty rezydencyjne stały się w związku z tym szczególnym wydarzeniem, pozwalającym na poświęcenie się całkowicie praktyce artystycznej, okazją do przekierowania uwagi na proces twórczy. Kine Michelle Bruniera, Lill Yildiz Yalcin, Aliona Pazdniakova, Yachi Shian-Yuan Yang, Ingrid Frivold to mieszkające w Norwegii artystki, które spędziły miesiąc we Wrocławiu, natomiast Viktoriia Tofan odbyła podróż w odwrotną stronę i z Wrocławia pojechała na cztery tygodnie do małej norweskiej miejscowości Hvitsten.
Wystawa prezentuje głosy artystek o niejednakowych doświadczeniach i umiejętnościach. Wychodząc od spotkania podczas artystycznej rezydencji, kładzie akcent na zrozumienie, w jaki sposób inne osoby myślą, przetwarzają informacje, postrzegają świat i podejmują decyzje. Na poznawczą różnorodność. Prace połączyła ostrość i świeżość spojrzenia, niektóre są wręcz rodzajem manifestu w odpowiedzi na ingerencję Kościoła Katolickiego bądź państwa w życie prywatne czy kryzys energetyczny. Artystki, występując z pozycji reprezentantek grup mniejszościowych, nawołują do inkuzywności, odwagi, by – jak chce Donna Harway – zdestabilizować światy myślenia za pomocą innych światów myślenia[1].
fot. Jerzy Wypych
fot. Jerzy Wypych
fot. Jerzy Wypych
fot. Wojciech Chrubasik
[1] Donna Harway, “Anthropocene, Capitalocene, Chthulucene: Staying with the Trouble”, transkrypcja referatu z konferencji Anthropocene: Arts of Living on a Damaged Planet; http://opentranscripts.org/transcript/anthropocene-capitalocene-chthulucene/.