O tym, że podwórko może być pracownią artystów i otwartą kuchnią
Wierzę w to, że pierwsze akapity tekstów kuratorskich są jak dobry przepis na potrawę. W czytelny sposób opisują składowe intensywnej pracy rezydencyjnej i to jakiego kształtu nabrał wspólnie zrealizowany z artystami i uczestnikami rezultat. Pierwsze zdania nie mogą być ani przeżute ani przeterminowane. Dlatego też tak trudno jest zacząć. A i tak nie jest pewne czy nie wyjdzie zakalec.

O smakowite zapowiedzi i pomysły proszę też artystów podczas rozmów o pierwszych pomysłach na dzieło sztuki. Historia ostatniej w tym roku z rezydencji realizowanej w ramach Platformy Magic Carpets we Wrocławiu tak właśnie się rozpoczęła. Z początkiem kwietnia poprosiłam Teresę Stillebacher o przesłanie mi dosłownie czterech zdań opisujących jej pomysł na działanie artystyczne we Wrocławiu. Napisała tak: ,,Może fajnie byłoby stworzyć coś w rodzaju otwartej kuchni, gdzie za każdym razem ktoś inny mógłby gotować? Moglibyśmy mieć małą infrastrukturę, którą mogę zbudować razem ze społecznością w przestrzeni publicznej. Byłoby wspaniale zobaczyć, jak różne kultury, jednostki otwierają się podczas kolacji na wspólne biesiadowanie. Myślę, że grupowe gotowanie i jedzenie to najlepszy sposób na dzielenie się i empatię.”
Teresa to architektka na co dzień pracująca w Innbrucku, a jej pomysł wyobraziłam sobie jako surrealistyczną sytuację, w której główną rolę odgrywa kosmicznie zaprojektowana kuchnia rozstawiona na samym środku jednej z często uczęszczanych ulic Wrocławia, na przykład ulicy Świdnickiej prowadzącej prosto na rynek. Była to apetyczna wizja, w której ludzie przynoszą różne kolorowe warzywa, używają designerskich palników aby ugotować coś pysznego i atrakcyjnego. Co więcej moja projekcja skoncentrowała się na ważnym jeżeli nie kluczowym kulinarnym wątku współdziałania z mieszkańcami miasta. Tak często jednoczący nieznających się ludzi, otwierający na nowe znajomości. To było coś świeżego i prawdziwie rezonującego z projektami włączającymi społeczność.



Dziedziniec artystyczny
Ostatecznie pawilon pojawił się w zupełnie innym miejscu, jak się okazało doskonale pasującym do projektu Teresy. W dzielnicy Wrocławia znanej z interesujących inicjatyw społecznych, oddolnych ruchów współdziałania i artystycznych zakamarków, dokładniej powstał na Dziedzińcu artystycznym mieszczącym się przy ul. Rydygiera 25a. Zanim rozpoczęliśmy prace nad projektem zatytułowanym all.cake.all.night dzielnicę Nadodrze znałam z zupełnie innej strony. Dochodziły mnie słuchy, że z nieczęsto odwiedzaną przeze mnie częścią miasta związane są też niepokojące historie, nocne występki i zakrapiane alkoholem spotkania lokalsów. Jednak miejsce to okazało się zarówno dla projektu jak i twórców – Teresy Stillebacher i kolektywu AestheticAthletics+ – niezwykle przyjazne, przytulne, zapraszające. Sam pawilon został ciepło przyjęty przez mieszkańców odwiedzających zarówno dziedziniec jak i odbywające się w pawilonie wrześniowe i październikowe kolacje sąsiedzkie. Interwencja miejska w nienaruszonym stanie służyła nam do końca trwania rezydencji, przykuwała wzrok przechodniów, była pretekstem do rozpoczęcia wielu inspirujących rozmów i znajomości.
Od samego początku dało się odczuć potencjał tej ukrytej za kamienicami przestrzeni publicznej, ale też wskazać, że ta przestrzeń publiczna daje możliwość spontanicznej współpracy. Spotkania na dziedzińcu przypomniały uczestnikom, że można zaprojektować niewielką funkcjonalną infrastrukturę, która jak powiedziała jedna z uczestniczek, seniorka serwująca nam leczo z ziemniakami: ,,pewnego jesiennego wieczoru pozwoliła poczuć się tak jakbyśmy wszyscy byli w jakimś filmie”. Interwencja w pawilonie zbudowała poczucie przynależności do sieci lokalnych gawędziarzy, którzy czerpią przyjemność z gotowania, dzielenia się przepisami, częstowania własnoręcznie przygotowanymi daniami. I to zadziałało: Tam, na wrocławskim dziedzińcu, artyści nabrali wystarczającej pewności siebie, by realizować swoją wizję w międzypokoleniowym, międzynarodowym środowisku, bez znajomości języka polskiego. To wspólnotowe robienie rzeczy napędzało nasze spotkania. Wiele osób odwiedziło nas ponownie. Artyści: Teresa, Borys, David i Julien współpracowali też z zaproszonym do projektu lokalnym artystą, Tytusem, który wprowadził rezydentów w tajniki przedmiotów z drugiego obiegu, które posłużyły do zbudowania pawilonu. Bo zanim wydarzenia kulinarne ruszyły pełną parą, to artyści intensywnie poszukiwali elementów instalacji w tkance miejskiej Wrocławia. Zależało im na tym aby jak największa część zarówno blatu roboczego jak i konstrukcji pawilonu składała się z przedmiotów z drugiej ręki, osadzonych w lokalnym kontekście. Chcieli nadać im drugie życie i pokazać, że architektura, nawet ta niewielka, tymczasowa i wywodząca się bardziej z artystycznej wizji, powstaje dzięki długotrwałemu procesowi projektowemu poprzedzonym rysunkami, badaniami przestrzeni, pomiarami i wielogodzinnej pracy fizycznej. Wystarczy aby w odpowiednim miejscu znalazły się kreatywne osoby, których projekty są przemyślane, a u ich podstawy leży bycie szczerym i otwartym na potrzeby społeczne. W tym wypadku potrzebą okazało się współdziałanie i współdzielenie pracą, kuchnią, składnikami, pomysłami. Co ważne, cały ten proces został uchwycony w własnoręcznie wykonanej publikacji składającej się z zapisków jakie udało się zebrać Teresie i jej przyjaciołom z AesteticAthletics+. Księga została zaprezentowana publicznie na finałowym wydarzeniu pod koniec października.

Dlaczego all.cake.all.night?
Czas wieczorny wydawał się od samego początku idealną porą na spotkania z mieszkańcami Nadodrza i Wrocławia. Kameralne światła oraz blat roboczy ustawiony na samym środku okrągłego pawilonu sprawiał, że uczestniczy czuli się swobodnie i w sposób organiczny przyłączali się do performatywnej akcji wspólnego gotowania. Okrągły plan obiektu był zainspirowany kształtem tortu, który kojarzy się ze wspólnym, często rodzinnym biesiadowaniem. Dodatkowo dzielenie się ciastem i wspólne rozmowy o jego smaku to ciekawa metafora obrazująca zachowania ludzi przy wspólnym stole. Artystom zależało aby podobna, przytulna atmosfera panowała na spotkaniach połączonych ze wspólnym gotowaniem. Podczas rezydencji zorganizowaliśmy cztery kolacje i jedno śniadanie. Odbyła się nawet spontaniczna joga poprowadzona przez jedną z uczestniczek, autorkę wyśmnienitej Tortilla de patatas. Ponadto podczas trzeciego spotkania dołączyli do nas Hanna i Tadeusz Janczak, którzy urozmaicili kolację performatywnym odczytem fragmentów swoich książek i oprawą muzyczną. Te oddolne działania jeszcze silniej podkreślały poczucie wspólnoty, która zawiązała się w przezroczystych ścianach pawilonu all.cake.all.night.
Kuratorowanie all.cake.all.night ponownie zmotywowało mnie do inicjowania działań w przestrzeni publicznej. Dzięki rezydencji udało się zaangażować wiele osób, których wkład w powstanie pawilonu nie jest widoczny na pierwszy rzut oka. Mowa tu chociażby o wspierających nas sprzedawcach, którzy dostarczali nam piękne i kolorowe warzywa do wspólnego gotowania. Ta wielopoziomowa struktura zaangażowania niosła korzyści wszystkim i pomogła zbudować samowystarczalny mikroorganizm. Jednak tymczasowe inicjatywy angażujące lokalne społeczności są bez wątpienia głęboko odżywcze. Empatyczne współdziałanie z innymi było najlepszym sposobem na odkrycie, co ja sama mogę wnieść jako kuratorka, uczestniczka, obserwatorka zapoczątkowanego wiele miesięcy temu procesu. I tego też nauczyli się uczestnicy.




Rezydentka: Teresa Stillebacher, kolektyw AestheticAthletics+
Tekst / Kuratorka: Paulina Brelińska-Garsztka
Miejsce rezydencji: Dziedziniec Artystyczny HART przy Rydygiera 25a
Praktyka: architektura, performans, sztuki wizualne, sztuka kulinarna
Lokalny artysta: Tytus Presiński (zresztek.pl)
Partnerzy rezydencji: Koło Naukowe Habitat, Koło Naukowe Humanizacja Środowiska Miejskiego, Hanna i Tadeusz Janczak, Dziedziniec Artystyczny HART
Projekt “MagiC Carpets” jest współfinansowany przez program Unii Europejskiej „Kreatywna Europa”.