Menu

Pamiętam Barbarę – wspomnienia ze Świdnickiej 8B

Podczas obchodów tegorocznych sześć/dziesiątych urodzin Barbary wspominaliśmy zapach potraw wyłożonych na ladzie, dźwięk naczyń i rozmów prowadzonych na tarasie, widok hippisów przesiadujących przed wejściem oraz przede wszystkim smak popisowych dań z menu Barbary – aksamitnego kremu sułtańskiego, solidnie doprawionego tatara, wypełniającego brzuch kotleta pożarskiego i lodów z maszyny Carpigiani.

Od 12 maja przeprowadziliśmy akcję „Pamiętam Barbarę”, podczas której zbieraliśmy Wasze barbarowe historie. Przy ul. Świdnickiej 8B ustawiliśmy specjalną skrzynkę na wspomnienia, do której można było wrzucać anonimowe „listy” z opowieściami i krótkimi wspomnieniami.

Teraz prezentujemy zebrane historie naszych bywalców i bywalczyń, osób, które kiedyś uczęszczały do kultowego Baru Barbara w różnych okresach jej działania.

Dziękujemy wszystkim, którzy podzielili się swoimi wspomnieniami i pomogli zachować wyjątkowy charakter tego miejsca!

Przeczytajcie spisane wspomnienia:
Wanda, Aga i Irena

Pamiętam Barbarę, chodziłam tu na dobre obiady, krem sułtański i galaretki.

Władysława

Zawiadomienie dotyczące Baru “Barbara”

Bar Barbara był otwarty 1965 roku. Ja jako młoda dziewczyna po ukończeniu szkoły gastronomicznej we Wrocławiu, ul Wielka 129, byłam zatrudniona na stoisku cukierniczym, a potem to się zmieniało od potrzeb kierownika. Dyrekcja i kadry był przy ul. Podwale 37/38. Dyrektorem był pan Dajczak a zastępcą Barbara Relaj. Dlatego się nazywa Bar Barbara – jej imieniem. Pracowałam tam 15 lat i wszystko do tej pory pamiętam – gdzie wszystko się mieściło, mogę wskazać wszystkie pomieszczenia jak wyglądały w tamtych czasach. Kierownikiem był Tadeusz Szymański a zastępcą Daniela Kozłowska. Mam legitymacje i ubezpieczenia wydaną przez dyrektora – mogę okazać.

Elżbieta

Bar Barbara w czasie zaistnienia i rozwoju miał wiele magnesów… Można był iść samemu lub całą paczką na świetne desery, lodowe, sokowe, galaretkowe itd. Itp.

Najchętniej jadłam deser zwany: lody casette. Była to kila składająca się z kilku warstw lodów o różnym smaku i kolorze. Pięknie się prezentowała w pucharku. Mało było osób, które zamawiały całą kulę. Ja brałam ćwiartkę (najtańsza) – studencka kieszeń, wiadomo! Ciekawe, bo teraz takich lodów nikt nie proponuje.

Na ścianie od wejścia z ul. Świdnickiej była zamontowana duża, kolorowa, płaskorzeźba ceramiczna (?). Zniknęła? 

Pamiętam, gdy w Barbarze pierwszy raz zjadłam danie warzywno-jajeczne, czyli “szakszukę”. Było to przy poprzedniej obsadzie baru, czy przed “Słodkim chłopakiem”. Byłam pewnego dnia głodna, a do Baru Vega za daleko. Pani obsługująca była tak kontaktowa, że odpowiedziała na moje “podchwytliwe” pytania, zachęciła mnie. Od tej pory robię sobie szakszukę w domu – PYCHOTKA! 

Pamiętam jeszcze coś! Na ścianie, przy wejściu od Świdnickiej! Była tam ściana ozdobiona “płaskorzeźbą” (?) ceramiczną. Tematyka roślinna. Bardzo udana praca plastyka (prof. Z naszej ASP). Komu ta ozdoba na ścianie przeszkadzała? Komu ciężko było na nią patrzeć? Jak wyglądała? Są zdjęcia! Ale ja do nich nie trafię. Szkoda tego, prawda?

Bartosz

Wspomnienie o “Barbarze” przez przypadek wywołane z zamierzchłej pamięci.

W 1967 roku zostałem studentem Politechniki Wrocławskiej i zamieszkałem na “stancji” na I piętrze kamienicy przy ul. Ofiar Oświęcimskich pod nr 21 w prywatnym mieszkaniu z oknem wychodzącym na ul. Świdnicką, a więc z widokiem na “Barbarę”.

Miałem ten widok do lata 1968 roku. Bywałem w Barbarze od czasu do czasu, korzystając z oferowanych tanich posiłków.

Szczególnym wydarzeniem był marzec 1968 roku, czyli strajk studencki na Politechnice, 48 godzinny, w którym uczestniczyłem w roli dość aktywnej, m.in. w Straży akademickiej do ostatnich minut.

Ważnym momentem był marsz studentów spod Fredry ul. Świdnicką do KDM-u. “Barbara” była tego świadkiem, a ja uczestnikiem.

Mój pobyt we Wrocławiu trwał do 1977 roku i czasem zaglądałem do “Barbary”. Od tego czasu mieszkam w Jeleniej Górze, skąd pochodzę, ale sentyment do wielu miejsc we Wrocławiu pozostał i korzystam z każdej okazji, aby wracać do wspomnień z czasów studenckich, działalność w ZSP i SZSP. “Barbara” jest też na tej liście.

Zofia

To był bar, wspomnień wart!!!!

Szczególnie PIEROGI <3 Bajecznie smakowały. Gdzie ten czas, pozostały tylko wspomnienia. Obsługa życzliwa, fachowa. Dziękuję za Barbarę.

Kasia i Grażyna

Krem sułtański, którego nikt nie potrafi zrobić.

Osoby niepodpisane
  • Warsztaty z układania kwiatów, warsztaty i wykład jak zrobić samodzielnie kwiaty w pudełku Flowerbox – chyba 😊 Fajnie wspomnienia 😊
  • Barbara miała na zewnątrz stoliki i ogródek i można było posiedzieć w wiosennym i letnim słońcu. Miała najlepsze i najtańsze menu a na deser krem sułtański i wuzetki z bitą śmietaną. I miała piękną antresolę!!!
  • Pamiętam jak dziś dzień, kiedy poznałam to miejsce poprzez pracę. Na początku było to super miejsce, aby przyjść i napić się kawy / herbaty w ciągu pracy z pięknych kubków na wygodnych fotelach. Następnie zaczęłam pokazywać to miejsce moim znajomym oraz znajomym ze szkoły. Czasem razem ze znajomymi opracowujemy tutaj lekcje ze szkoły, bo w tym miejscu poprzez jego przeznaczenie aż chce się człowiekowi uczyć. Dzięki za to, że jesteście! Dzięki wam my też – jesteśmy.
  • Droga Barbaro jesteś fajną strefą masz dobrą salę zabaw
  • Pamiętam Pomarańczową Alternatywę pod Barbarą na ul. Świdnickiej, tłum, niezwykle kolorowy jak na tamte szare czasy, Majora na dachu, wspólny śmiech.
  • Dzięki za urbanistykę oraz pomoc Ukrainie! <3 Stefan
  • Dzięki za silent disco! Pozdro dla Sutryka 😉
  • Dobrze się pracuje
Bądź na bieżąco!

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym, co się u nas dzieje, zapisz się do newsletera.