Menu

O rezydencji artystycznej Yildiz i Kine: podsumowanie

Zaufanie, poszukiwanie, wsłuchiwanie się w osobiste historie i zmienna dynamika pracy. Przeczytaj, jak wyglądał proces rezydencyjny pierwszych uczestniczek wymiany rezydencyjnej „Czyje głosy są słyszane?” we Wrocławiu – Kine Michelle Brunniery oraz Lill Yildiz Yalcin!

Gdybym miała wybrać słowo, które najlepiej opisuje pierwszy miesiąc rezydencji we Wrocławiu, to byłoby nim zaufanie. Cztery intensywne tygodnie spędziły u nas Lill Yildiz Yalcin i Kine Michelle Bruniera. Czas ten był sporym wyzwaniem dla nas wszystkich – spotkałyśmy się pierwszy raz na żywo, nie wiedząc, czego możemy od siebie oczekiwać, jak ułoży się nasza współpraca, jaki będą jej efekty.

Od początku musiałyśmy więc zaufać sobie nawzajem i procesowi, którego częścią się stałyśmy, wiedząc, że nie należy go przyspieszać, że może mieć on różny przebieg, zmienną dynamikę. Yildiz i Kine szybko porwał barwny wir artystycznych wydarzeń dziejących się w maju we Wrocławiu, a przecież już samo znalezienie się w nowym otoczeniu potrafi stymulować, niekiedy wręcz nadmiernie. Tak krótkie pobyty rezydencyjne wymagają umiejętnego balansowania między czasem spędzonym na poznawaniu miejsc i ludzi, pracy i po prostu bycia samemu. Nie do końca można to wszystko przewidzieć i zaplanować, pozostaje więc ufać własnej intuicji. Podczas miesięcznej rezydencji rzeczywistość przyspiesza, staje się bardziej intensywna, rzeczy dzieją się jednocześnie, często nie w takim porządku, jak byśmy chcieli, a to co najważniejsze wydarza się gdzieś pomiędzy.

Myślę, że w ciągu tych tygodni każda z nas miała momenty niepokoju, zwątpienia, zmęczenia. Ważne było, że dawałyśmy sobie przyzwolenie, aby tak było, ufając, że chwile te są częścią procesu, że są tak samo istotne, jak te wypełnione kreatywnością i produktywnością.  

Obie rezydentki w swoich pomysłach na działania we Wrocławiu nastawione były na wsłuchiwanie się w historie opowiadane przez spotykane osoby

Kine poszukiwała opowieści dotyczących aborcji, chodziło zatem znowu o zaufanie niezbędne do podzielenia się często bardzo osobistymi przeżyciami i emocjami. Zebrane przez nią opowieści posłużą tej pracującej z obrazem artystce na zbudowanie wizualnej narracji, w której spotkają się ze sobą fragmenty biografii, prawne i moralne normy, kulturowe i społeczne ramy czy budowane przez nie ograniczenia. Znaczącą rolę gra w nich kościół katolicki jako regulator powszechnych, ale też indywidualnych przekonań.  

Podobny przebieg miał proces powstawiania prac Yildiz, która pierwszą część swojego pobytu poświęciła na poszukiwanie opowieści dotyczących ludzkich relacji z innymi zwierzętami. Zainspirowały ją one do stworzenia obiektu ze stali zbrojonej pozyskanej z rozbiórek z wrocławskich budynków. Artystka nadała jej nowe znaczenia poprzez wyginanie jej w kształty zwierząt i następnie łączenie ich wszystkich w jedną hybrydyczną formę, przypominającą klatkę, a jednocześnie będącą jej zaprzeczeniem.

Ufam, że wszystkie te historie zaledwie rozpoczęły się w czasie rezydencyjnych pobytów, swoją kontynuację znajdą one nie tylko w postaci jesiennej wystawy, lecz także jako paliwo dla kolejnych działań, ich energia zaś przetrwa w zawiązanych we Wrocławiu relacjach.

Agata Ciastoń – kuratorka

Projekt rezydencyjny:„Czyje głosy są słyszane?”

Rezydentki: Lill Yildiz Yalcin i Kine Michelle Bruniera
Miejsce rezydencji: Wrocławski Instytut Kultury (Wrocław, Polska)
Praktyka: sztuki wizualne, rzeźba, obszary dokumentalne

Lokalni partnerzy:MiserArt  
Organizatorzy: Wrocławski Instytut Kultury, prywatna instytucja artystyczna Hvitsten Salong w Hvitsten (niewielka miejscowość z utrudnionym dostępem do kultury) i NGO Safemuse z Oslo.

„Czyje głosy są słyszane? Program wymiany dla zagranicznych artystów z Polski i Norwegii” to projekt współfinansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Mechanizmu Finansowego EOG 2014-2021 w ramach programu „Kultura”.   

Aktualności / AIR Wro

Tkanina artystyczna jako narzędzie do współpracy (i tworzenia magii?) – rezydencja Oscara Anderssona | Magic Carpets

To był koniec roku szkolnego i pierwszy dzień lata, kiedy na wrocławskim podwórku przy ul. Ruskiej w świetle neonów pojawiła się premierowo tkanina artystyczna Oscara Anderssona. Błękitno-zielone, przypominające nowoczesny gobelin dzieło sztuki było efektem współpracy szwedzkiego ilustratora z grupą młodzieży, z którą warsztatowo pracował w czerwcu tego roku.

Rezydencja znikającego miasta

Projekt realizowany w ramach międzynarodowego programu „What’s next?”, eksploruje tematy przemijania, upadku i transformacji. W kwietniu 2024 roku dwójka artystów – Arek Pasożyt i Anastasiia Zazuliak – spotkała się we Wrocławiu, by uchwycić tę dynamiczną grę między zanikiem a odrodzeniem. Kulisy tego artystycznego procesu badawczego zdradza kuratorka projektu, Karolina Jaworska.

Czekając na magię z Oscarem Anderssonem

Wyobraźnia i mistycyzm mogą być zintegrowane z codziennym życiem. Z takiego założenia wychodzi rezydent Wrocławskiego Instytutu Kultury, na co dzień tworzący w Sztokholmie Oscar Andersson. W swojej twórczości Oscar koncentruje się na ponownym zaczarowaniu świata. Dlatego podczas warsztatów zatytułowanych „Waiting for Magic” (tłum. „Czekając na magię”) wspólnie z grupą młodzieży zainspiruje się podwodną mitologią.

Zobacz wszystkie aktualności
Bądź na bieżąco!

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym, co się u nas dzieje, zapisz się do newsletera.